piątek, 28 sierpnia 2015

Dzień 1: Wejście Blogera Brodowego

Pierwszy w Polsce Bloger Brodowy to brzmi dumnie! Ale jeśli za tym zwrotem nie kryje się osobowość zdolna go unieść, stanie się on niebawem niczym więcej, jak chwytliwym sloganem. W kolejnych akapitach, drogi czytelniku, postaram się dostarczyć Ci najlepszej intelektualnej rozrywki, na jaką mnie stać. Zrobię, co w mojej mocy, by Twój perlisty śmiech rozświetlał przestrzeń wokół Ciebie i odbijał się od ścian Twojego mieszkania, biura lub kawiarni, gdzie akurat zdecydujesz się poświęcić na ich lekturę trochę swojego czasu. Mają one być nade wszystko zabawą, szermierką i żonglerką słowem pisanym, ku uciesze gawiedzi. Jednakowoż w mej głowie lęgną się nie tylko złośliwości, uszczypliwości oraz wszelkiej maści błazeństwa, ale i zalążki myśli o treści filozoficznej, którymi pragnę się z Tobą podzielić. Czytaj więc ku zabawie, pokrzepieniu serc, a jeśli przy tym uda mi się Cię szanowny czytelniku skłonić do refleksji i polemiki, wtedy mój sukces będzie pełnym. A tym czasem zapraszam do lektury, jeśli wola! Nie mam ochoty wypełniać tych wszystkich rubryczek edytując profil, ponieważ czuję się jakbym zakładał profil na serwisie randkowym, gdzie wszyscy, nie wiedzieć czemu, mają w zwyczaju publikować często nie swoje zdjęcia lub co najmniej ubarwiać fakty ze swoich nudnych życiorysów.
Zapytacie, kim jest ten gość i dlaczego mam trwonić mój cenny czas na czytanie wypocin kolejnej nadgryzionej zębem konsumpcjonizmu osoby, która zapewne niesiona falą mody będzie reklamowała kosmetyki do pielęgnacji zarostu. Otóż gwoli ścisłości nie jestem żadnym drwaloseksualistą, lumberseksualistą (już wolę określenie ukute przez James’a Belushi w serialu „According to Jim” – mężczyzna flaneloseksualny i na potrzeby niniejszego blogu będę go czasem używał), menelem, ani kolejnym pretensjonalnym modowym blogerem, który będzie rozwodził się nad tym w czym nosi ziemniaki. Jestem zwyczajnym facetem, dawniej użyto by określenia człowiek z ludu, którego być może minęliście kiedyś na ulicy lub pasażu galerii handlowej, widzieliście w kolejce do kasy jednego z dyskontów spożywczych lub sieci sklepów z płazem w herbie.
Zawodowo jestem komandosem oświaty, który z kagankiem w ręku toczy batalie na morzach i lądach edukacji specjalnej i stara się rozświetlić młodzieży mroki dorosłego życia i uczynić start w nie odrobinę łatwiejszym, a czas lat młodzieńczych trochę bardziej ciekawym i wesołym.
Banałem jest, że pióro jest silniejsze od miecza. Komunałami, efekt motyla i kamień powodujący lawinę. Rozważania nad oksymoronem teorii przypadków zostawię sobie na inny moment. Wierzę w działanie i moc sprawczą do zmiany własnego życia drzemiącą w każdym człowieku. W tym miejscu, chcąc pozostać w zgodzie z ustaloną zasadą, muszę się do czegoś przyznać. Otóż lubię ludzi, choć niektórzy się strasznie długo gotują, są żylaści i trudno ich doprawić:-) Lubię z nimi rozmawiać, obserwować ich zachowania i reakcje, wreszcie słuchać ich historii. Z tych wszystkich spontanicznie zaaranżowanych rozmów i zawiązanych znajomości przeziera pewna, jakże naturalna tęsknota – kontaktu z żywym człowiekiem, której w czasach wszechobecnej komputeryzacji, podobnie z resztą jak osobistej wolności, tak chętnie się wyzbywamy. Dawniej ludzie łożyli pieniądze by być bliżej ludzi: podróże, edukacja, spotkania z przyjaciółmi i rodziną, etc. Dziś wręcz odwrotnie, stawiamy coraz wyższe płoty, mury i mnożymy przeszkody, aby od ludzi się odgrodzić, ponieważ wmówiono nam, że ludzie są źli, mogą nas skrzywdzić i należy się ich wystrzegać trzymając na zdrowy dystans strzału z broni palnej. Cóż za fatalny błąd w rozumowaniu.
Z otwartością i szczerością godną dziecka będę dzielił się z Wami moimi pasjami, przemyśleniami i opisywał co mnie cieszy lub irytuje z równą sobie pasją, albowiem miłość i nienawiść są awersem i rewersem tej samej monety, a antagonizmem miłości nie jest rzeczona nienawiść, lecz obojętność. I to właśnie nieobojętność na otaczającą mnie rzeczywistość, obok mojej ukochanej małżonki, będzie drugą muzą i powodem, który popchnął mnie do rozpoczęcia przygody z elektronicznym pamiętnikiem. Nie posiadam doświadczenia w tej materii. Nie mam nawet jego analogowej wersji w postaci papierowego notatnika. Dlatego ze słowiańską fantazją i śmiałością będę sobie wedle woli poczynał z klawiaturą, w myśl zasady przyświecającej chyba każdemu polakowi, mianowicie jeśli chcesz aby coś było zrobione dobrze, zrób to po swojemu:-) Będzie na poważnie i z przymrużeniem oka. Będzie o, jak sama nazwa na to wskazuje, o brodach, wąsach, zaroście, modzie, filozofii, religii, brodzie (Zaraz czy ja już tego nie wymieniałem?), podróżach, bieganiu, fajkach, brodach, kawie, yerba mate, piwach, książkach, filmach, a nade wszystko o robieniu tego wszystkiego z brodą! Jednym słowem mydło, powidło, tytoń i herbata, jak w każdym szanującym się sklepie kolonialnym:-)
Panowie i Damy, obiecuję Wam proste zasady. 1) Nade wszystko szacunek, który będzie przejawiał się w braku pośpiesznych, nieprzemyślanych i chaotycznych wpisów, gdzie gramatyczne reguły traktowane będą przeze mnie, jak przepisy ruchu drogowego, a więc jako wskazówki, a nie sztywne reguły. 2) Żadnych kłamstw! Hołdując wypowiadanym przez postać Bob’a Cody’ego, w którą mistrzowsko wcielił się Chris Cooper w filmie „Ale jazda!”: Say what you mean, mean what you say i mając przed oczami plakat z rybkami zawieszony nad feralną pralką w serialu „Fargo”, będę zawsze starał się pamiętać, że tylko śnięte ryby płyną z prądem.
Pragnę zastrzec, że wszystkie wyrażone opinie są moimi własnymi i nie musicie ich podzielać. Jeśli ktoś podczas lektury poczuje się dotknięty, bądź obrażony, cóż… To wyłącznie jego problem:-)?
Porównałem się do żołnierza, choć sam z wojskiem na szczęście nie miałem zbyt wiele wspólnego (mam problemy z autorytetami i przyjmowaniem rozkazów:-)), ale nie zamierzam siedzieć okopany przy biurku i kryć się za ekranem monitora, tudzież jak przystało przemawiać ex cathedra. Zakładam własną grzeszność i skłonność do popadania w błąd, dlatego szczerze zachęcam do polemiki. Dlatego biorę we władanie ten niewielki skrawek Internetu i ogłaszam na nim niepodległość intelektualną. Dzielcie się ze mną swoimi przemyśleniami, piszcie, komentujcie i prowokujcie kolejne tematy. Współtwórzcie ten blog wraz ze mną! Bez was równie dobrze mógłbym pisać do szuflady lub czytać mojemu ukochanego psu, który w oczekiwaniu na kolejny przysmak przynajmniej patrzyłby na mnie z miłością, ślepym oddaniem, jak na najmądrzejszą osobę na świecie.




                                                                                    


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz