Pierwszy w Polsce Bloger Brodowy to brzmi
dumnie! Ale jeśli za tym zwrotem nie kryje się osobowość zdolna go unieść,
stanie się on niebawem niczym więcej, jak chwytliwym sloganem. W kolejnych
akapitach, drogi czytelniku, postaram się dostarczyć Ci najlepszej
intelektualnej rozrywki, na jaką mnie stać. Zrobię, co w mojej mocy, by Twój
perlisty śmiech rozświetlał przestrzeń wokół Ciebie i odbijał się od ścian
Twojego mieszkania, biura lub kawiarni, gdzie akurat zdecydujesz się poświęcić
na ich lekturę trochę swojego czasu. Mają one być nade wszystko zabawą,
szermierką i żonglerką słowem pisanym, ku uciesze gawiedzi. Jednakowoż w mej
głowie lęgną się nie tylko złośliwości, uszczypliwości oraz wszelkiej maści
błazeństwa, ale i zalążki myśli o treści filozoficznej, którymi pragnę się z
Tobą podzielić. Czytaj więc ku zabawie, pokrzepieniu serc, a jeśli przy tym uda
mi się Cię szanowny czytelniku skłonić do refleksji i polemiki, wtedy mój
sukces będzie pełnym. A tym czasem zapraszam do lektury, jeśli wola! Nie
mam ochoty wypełniać tych wszystkich rubryczek edytując profil, ponieważ czuję
się jakbym zakładał profil na serwisie randkowym, gdzie wszyscy, nie wiedzieć
czemu, mają w zwyczaju publikować często nie swoje zdjęcia lub co najmniej
ubarwiać fakty ze swoich nudnych życiorysów.
Zapytacie, kim jest ten gość i dlaczego mam
trwonić mój cenny czas na czytanie wypocin kolejnej nadgryzionej zębem konsumpcjonizmu
osoby, która zapewne niesiona falą mody będzie reklamowała kosmetyki do
pielęgnacji zarostu. Otóż gwoli ścisłości nie jestem żadnym drwaloseksualistą,
lumberseksualistą (już wolę określenie ukute przez James’a Belushi w serialu
„According to Jim” – mężczyzna flaneloseksualny i na potrzeby niniejszego blogu
będę go czasem używał), menelem, ani kolejnym pretensjonalnym modowym blogerem,
który będzie rozwodził się nad tym w czym nosi ziemniaki. Jestem zwyczajnym
facetem, dawniej użyto by określenia człowiek z ludu, którego być może
minęliście kiedyś na ulicy lub pasażu galerii handlowej, widzieliście w kolejce
do kasy jednego z dyskontów spożywczych lub sieci sklepów z płazem w herbie.
Zawodowo jestem komandosem oświaty, który z
kagankiem w ręku toczy batalie na morzach i lądach edukacji specjalnej i stara
się rozświetlić młodzieży mroki dorosłego życia i uczynić start w nie odrobinę
łatwiejszym, a czas lat młodzieńczych trochę bardziej ciekawym i wesołym.
Banałem jest, że pióro jest silniejsze od
miecza. Komunałami, efekt motyla i kamień powodujący lawinę. Rozważania nad
oksymoronem teorii przypadków zostawię sobie na inny moment. Wierzę w działanie
i moc sprawczą do zmiany własnego życia drzemiącą w każdym człowieku. W tym miejscu,
chcąc pozostać w zgodzie z ustaloną zasadą, muszę się do czegoś przyznać. Otóż
lubię ludzi, choć niektórzy się strasznie długo gotują, są żylaści i trudno ich
doprawić:-) Lubię z nimi rozmawiać, obserwować ich
zachowania i reakcje, wreszcie słuchać ich historii. Z tych wszystkich
spontanicznie zaaranżowanych rozmów i zawiązanych znajomości przeziera pewna,
jakże naturalna tęsknota – kontaktu z żywym człowiekiem, której w czasach
wszechobecnej komputeryzacji, podobnie z resztą jak osobistej wolności, tak
chętnie się wyzbywamy. Dawniej ludzie łożyli pieniądze by być bliżej ludzi:
podróże, edukacja, spotkania z przyjaciółmi i rodziną, etc. Dziś wręcz
odwrotnie, stawiamy coraz wyższe płoty, mury i mnożymy przeszkody, aby od ludzi
się odgrodzić, ponieważ wmówiono nam, że ludzie są źli, mogą nas skrzywdzić i
należy się ich wystrzegać trzymając na zdrowy dystans strzału z broni palnej.
Cóż za fatalny błąd w rozumowaniu.
Z otwartością i szczerością godną dziecka
będę dzielił się z Wami moimi pasjami, przemyśleniami i opisywał co mnie cieszy
lub irytuje z równą sobie pasją, albowiem miłość i nienawiść są awersem i
rewersem tej samej monety, a antagonizmem miłości nie jest rzeczona nienawiść,
lecz obojętność. I to właśnie nieobojętność na otaczającą mnie rzeczywistość,
obok mojej ukochanej małżonki, będzie drugą muzą i powodem, który popchnął mnie
do rozpoczęcia przygody z elektronicznym pamiętnikiem. Nie posiadam
doświadczenia w tej materii. Nie mam nawet jego analogowej wersji w postaci
papierowego notatnika. Dlatego ze słowiańską fantazją i śmiałością będę sobie
wedle woli poczynał z klawiaturą, w myśl zasady przyświecającej chyba każdemu
polakowi, mianowicie jeśli chcesz aby coś było zrobione dobrze, zrób to po
swojemu:-) Będzie na poważnie i z przymrużeniem oka.
Będzie o, jak sama nazwa na to wskazuje, o brodach, wąsach, zaroście, modzie,
filozofii, religii, brodzie (Zaraz czy ja już tego nie wymieniałem?),
podróżach, bieganiu, fajkach, brodach, kawie, yerba mate, piwach, książkach,
filmach, a nade wszystko o robieniu tego wszystkiego z brodą! Jednym słowem
mydło, powidło, tytoń i herbata, jak w każdym szanującym się sklepie
kolonialnym:-)
Panowie i Damy, obiecuję Wam proste zasady.
1) Nade wszystko szacunek, który będzie przejawiał się w braku pośpiesznych,
nieprzemyślanych i chaotycznych wpisów, gdzie gramatyczne reguły traktowane
będą przeze mnie, jak przepisy ruchu drogowego, a więc jako wskazówki, a nie
sztywne reguły. 2) Żadnych kłamstw! Hołdując wypowiadanym przez postać Bob’a
Cody’ego, w którą mistrzowsko wcielił się Chris Cooper w filmie „Ale jazda!”:
Say what you mean, mean what you say i mając przed oczami plakat z rybkami
zawieszony nad feralną pralką w serialu „Fargo”, będę zawsze starał się
pamiętać, że tylko śnięte ryby płyną z prądem.
Pragnę zastrzec, że wszystkie wyrażone
opinie są moimi własnymi i nie musicie ich podzielać. Jeśli ktoś podczas
lektury poczuje się dotknięty, bądź obrażony, cóż… To wyłącznie jego problem:-)?
Porównałem się do żołnierza, choć sam z
wojskiem na szczęście nie miałem zbyt wiele wspólnego (mam problemy z autorytetami
i przyjmowaniem rozkazów:-)), ale nie zamierzam
siedzieć okopany przy biurku i kryć się za ekranem monitora, tudzież jak
przystało przemawiać ex cathedra. Zakładam własną grzeszność i skłonność do
popadania w błąd, dlatego szczerze zachęcam do polemiki. Dlatego biorę we
władanie ten niewielki skrawek Internetu i ogłaszam na nim niepodległość
intelektualną. Dzielcie się ze mną swoimi przemyśleniami, piszcie, komentujcie
i prowokujcie kolejne tematy. Współtwórzcie ten blog wraz ze mną! Bez was
równie dobrze mógłbym pisać do szuflady lub czytać mojemu ukochanego psu, który
w oczekiwaniu na kolejny przysmak przynajmniej patrzyłby na mnie z miłością,
ślepym oddaniem, jak na najmądrzejszą osobę na świecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz